misk

joined 1 year ago
[–] misk@szmer.info 2 points 5 months ago

Nie wiem czy dane pacjentów należą tylko do pacjentów w tym kontekście. Jeśli ktoś się leczy prywatnie - spoko, ale w ramach publicznej opieki mówimy o interesie zbiorowym i obowiązkach obywatela bliższym w naturze podatkom. Mówię oczywiście o czysto hipotetycznej sytuacji, bo nie sądzę że kiedykolwiek do tego dorośniemy.

[–] misk@szmer.info 1 points 5 months ago

Skrajna prawica obawia się swojego cienia. News at 11.

[–] misk@szmer.info 2 points 5 months ago (2 children)

Co do ostatniego punktu, medycyna to jedno z miejsc gdzie „AI” sprawdza się świetnie w scenariuszach, które wymagają analizy zbyt dużej ilości nieostrych informacji jak długoterminowe trendy czy opis MRI. Dane medyczne trzeba by było udostępnić dla wspólnej korzyści, ale tylko i wyłącznie państwowemu podmiotowi do niekomercyjnych zastosowań. My oczywiście oddamy losowej firmie w zamian za późniejszą fuszkę w radzie nadzorczej.

[–] misk@szmer.info 2 points 5 months ago

A może… MOŻE… te puste profile nie są puste tylko w domyślnych ustawieniach rzeczy nie są publikowane publicznie? I może to autor jest w bańce i nie wie co ludzi kręci ;)

 

W najbliższych tygodniach rozstrzygnie się sytuacja w partii Razem. Chodzi o wybory nowych władz. Później nadejdzie decyzja prezydencka partii, która może mieć wpływ na dalszą sytuację polityczną. Ale Razem ma też wewnętrzne trudności.

Kilka tygodni temu politycy partii Razem zdecydowali o wyjściu z klubu Lewicy w Sejmie. To był początek końca projektu, który powstał w 2019 roku – czyli zjednoczonej Lewicy. Wcześniej do partii Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia przeszła wicemarszałek Magdalena Biejat i jej koleżanki, w tym posłanka Daria Gosek-Popiołek z Krakowa. Teraz Razem szykuje się do wyboru nowych władz, a później do decyzji prezydenckiej. Jednak secesja to nie koniec problemów Razem, które boryka się też ze skomplikowaną sytuacją wewnątrz. Jest coraz mocniejsze wrażenie, że formacja nie wie, jak wybrnąć z kłopotów. 

Nietypowa sytuacja posłanki Pauliny Matysiak 

Politycy Razem zauważają w kuluarach Sejmu, że wybory nowych władz to kwestia najbliższych tygodni. Jedną z najbardziej rozpoznawalnych posłanek partii jest posłanka z Kutna Paulina Matysiak, która głównie zajmuje się sprawami transportu, w tym walką z wykluczeniem komunikacyjnym.

Jednak w swoim oświadczeniu napisała, że nie dano jej szansy na wystartowanie w wyborach, a członkom partii szansy na wybranie innej wizji partii. Jest to pokłosie założenia przez Matysiak w czerwcu tego roku stowarzyszenia z posłem PiS Marcinem Horałą. Stowarzyszenie zajmuje się kwestiami takimi jak budowa CPK i ogólnie pojętym rozwojem Polski. Od tego czasu posłanka jest zawieszona, a zarząd partii – nawet po mocnych przejściach w październiku w kontekście odejść rozpoznawalnych polityczek – swojej decyzji nie zmienił.

Czy inna polityka nadal jest możliwa? Adrian Zandberg w klinczu 

Analitycy od wielu lat zajmują się sytuacją Lewicy i jej kłopotami. Trudno uznać, że odejście Razem z projektu Lewicy ją wspiera. Ale też momentami trudno zrozumieć postawę Adriana Zandberga i jego towarzyszy. Działacze, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita”, wskazują jednak, że jest to bardzo łatwe – Zandberg ma się obawiać wewnętrznej konkurencji i dlatego Razem utrzymało przed wyborami blokadę praw wyborczych Matysiak. Ale skoro Razem, powstając w 2015 roku, było partią obliczoną na zmianę polityki, to czy nie można teraz postawić tezy, że takie zachowanie Zandberga jest pójściem w kierunku polityki, którą sam wielokrotnie zwalczał i się sprzeciwiał? Blisko dziesięć lat Razem na scenie było w kontrze do partyjniactwa i polityki bez konkretnych wartości – dla polityki samej w sobie.

Zandberg i jego koleżanki oraz koledzy budują się w opozycji do „czysto politycznego” rządu Donalda Tuska. To zrozumiałe. Dobrze jest, gdy partia polityczna jasno się określa – tak jak Razem, które chce być opozycją do rządu Tuska. Ale faktyczny brak pozwolenia na wewnętrzną rywalizację z Matysiak – która sama nie ukrywała swoich politycznych ambicji w macierzystej partii – jest sygnałem złym.

Z drugiej strony cały czas pozostaje pytanie, czy i kogo Razem wystawi w wyborach na prezydenta Polski. Ta rywalizacja dopiero się rozkręca, a partia, która nie wystawia swojego „sztandaru”, może tylko tracić. W tej chwili, nawet jeśli Zandberg wygra wybory w Razem, to jego pozycja na scenie – po blokadzie Matysiak – nie będzie do pozazdroszczenia. Zandberg chce iść na „pewnego” i wygrać wybory w swojej partii. Tylko jednocześnie może przegrać coś znacznie ważniejszego – poczucie, że jego partia prowadzi politykę inną niż wszystkie. Nie wiadomo, czy Matysiak wygrałaby wybory na współszefową Razem. Ale blokując ją, Zandberg przegrywa na pewno.

[–] misk@szmer.info 3 points 6 months ago

To jest wideo zrobione na podstawie artykułów zrobionych na podstawie kilku postów na reddicie. Nie wiadomo czy ci ludzie nie mieli Premium Lite, z którym eksperymentuje Google. W ogóle mało wiadomo, bo dziennikarze nie sprawdzili nic więcej. Nie ma sensu szukać potwierdzenia w niezobowiązującej odpowiedzi od customer supportu robionego przez Hindusa szukającego sposobu na jak najszybsze zamknięcie ticketa.

Płacę za Premium. Jak będą tam reklamy, to nie będę miał Premium. Ale póki co mi, jak i prawdopodobnie prawie wszystkim innym użytkownikom, nie wyświetlają się reklamy.

[–] misk@szmer.info 3 points 6 months ago (2 children)

Nie. Bo nie widzę różnicy między takim "manipulowaniem", a np. chodzeniem od domu do domu i rozmawianiem o kandydacie/kandydatce. To też organizacja, też przez kampanię, też tysięcy ludzi, też w celu wpłynięcia na wynik wyborów. Ale absolutnie nie pasuje mi na to termin "manipulowanie głosami wyborców".

No nie zgodzę się. Jest kolosalna różnica pomiędzy door to door, w którym intencja jest z góry znana, a pozorowaniem autentycznych interakcji nadużywając anonimowości Internetu.

[–] misk@szmer.info 1 points 6 months ago* (last edited 6 months ago)

Będę tu bronił Trumpa jak Żukowskiej i Korwina, bo najwyraźniej taki już mój los.

Trump zapowiada reformy, które zmienią paradygmat myślenia w nieodwracalny sposób - dlatego następne wybory nie będą ostatnie, a „ostatnie jakich potrzebujecie”, co faktycznie powiedział. To można rozumieć jak się tylko chce i czarnowidztwo nie jest nieuzasadnione. Ja myślę jednak, że jak każdy radykał, nawet z doświadczeniem, ugrzęźnie w zwykłej polityce, rozlicznych zależnościach biznesowo-dyplomatycznych i dowiezie co najwyżej mocno ogryziony pakiet faszyzujący już dość mocno faszystowski kraj.

 

Wszyscy członkowie KO w głosowaniu zdecydują o tym, kto zostanie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta w przyszłorocznych wyborach - poinformował szef MSZ Radosław Sikorski.

7 grudnia na Śląsku Koalicja Obywatelska ma ogłosić nazwisko kandydata na prezydenta. Najbardziej prawdopodobnym wyborem był dotychczas prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Sytuacja może się jednak zmienić – Radosław Sikorski poinformował bowiem, że o tym, kto zostanie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta w przyszłorocznych wyborach, zdecydują wszyscy członkowie KO w głosowaniu.

Wybory prezydenckie w Polsce. Kto zostanie kandydatem KO?

Zarząd podjął przez aklamację decyzję o prawyborach, o głosowaniu wszystkich członków Platformy i Koalicji Obywatelskiej co do naszego kandydata na kandydata w wyborach prezydenckich – powiedział Radosław Sikorski po wyjściu z obrad zarządu KO. - Liczę na rycerskie współzawodnictwo z Rafałem Trzaskowskim. Proszę o poparcie członków Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Zielonych i wszystkich członków naszej koalicji – dodał. 

Polityka zapytano także, czy planuje kampanię przed prawyborami. - Kampania już się odbyła – powiedział. - Myślę, że Rafał Trzaskowski i ja jesteśmy wystarczająco znani wyborcom, więc prosimy o rozważenie wszystkich za i przeciw, a ja proszę o poparcie – dodał. Jak zaznaczył, głosowanie odbędzie się jeszcze w tym miesiącu. - Sprawa daty nie została dopowiedziana, ale jest wola, żeby to rozstrzygnąć - podkreślił szef MSZ.

Trzaskowski czy Sikorski? KO zdecyduje, kto będzie kandydatem na prezydenta 

Szef MSZ Radosław Sikorski już wcześniej zgłaszał ambicje prezydenckie. Polityk ubiegał się o nominację Platformy Obywatelskiej w organizowanych przez tę partię prawyborach prezydenckich w 2010 roku – rywalizował wtedy z Bronisławem Komorowskim. Ostatecznie drugi z polityków – wówczas marszałek Sejmu – został kandydatem na prezydenta, a następnie głową państwa. 

Sikorski podkreśla, że jego atutem jest większe doświadczenie w sprawach związanych z szeroko rozumianą polityką bezpieczeństwa, a także większe doświadczenie w działaniach na forum międzynarodowym. Polityk jest byłym wiceministrem i ministrem obrony narodowej, ale też byłym reporterem wojennym (w tej roli pracował w Angoli i Afganistanie). Szefem MSZ jest nie tylko w obecnym rządzie Donalda Tuska – był nim również w latach 2007-2014.

Rafał Trzaskowski startował już w wyborach prezydenckich w 2020 roku i wszedł w nich do II tury, w której przegrał z urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą. Trzaskowski w II turze wyborów prezydenckich w 2020 roku zdobył 10 018 263 głosów co było – jeśli chodzi o liczby bezwzględne – trzecim najlepszym wynikiem uzyskanym przez kandydata w wyborach prezydenckich organizowanych w Polsce po 1989 roku.

[–] misk@szmer.info 1 points 6 months ago (2 children)

A żeby to był pierwszy raz, to bym się bardziej przejął. USA miało już prezydentów celebrytów, gwałcicieli, ludzi o elokwencji młodszego Busha. Wszyscy robili dobrze sobie i bogatym, a ten przynajmniej jest zbyt dużym gamoniem, żeby ogarnąć najechanie losowego kraju trzeciego świata.

Nie spodziewałbym się jakiegoś wielkiego ataku na mniejszości. W każdym stanie gdzie było robione referendum aborcyjne opcja „tak” robiła zauważalnie lepsze wyniki niż Kamala Harris. Nawet nie wierzę, że będzie jakiś wielki problem z oddaniem władzy, bo Trump to narcyz, a sam następnej kadencji nie będzie robił.

Tylko tej Ukrainy szkoda.

[–] misk@szmer.info 4 points 6 months ago (4 children)

Napisałem „mniej źle niż myślicie” ;)

[–] misk@szmer.info 8 points 6 months ago (8 children)

Będzie mniej źle niż myślicie, bo żaden polityk nie spełnia obietnic. Ciekawe ile porażek będzie potrzebnych do samorefleksji libków.

 

Kolektyw jest szlachetną ideą, ale nie sprawdza się w polityce. Co zdecyduje o wyrazistości Razem w opozycji?

Nazywany jest „potężnym Duńczykiem”. Wychowany w Danii. Postawny. Nadzwyczajnie sprawny retorycznie. Doktor historii, programista. Kiedy w 2015 roku wziął udział w zorganizowanej przed wyborami parlamentarnymi debacie, stał się sensacją, choć wcześniej nikt o nim nie słyszał. Założona pół roku wcześniej partia, którą reprezentował, otrzymała 3,62 proc. głosów i subwencję z budżetu państwa. Jedni patrzyli na nią z nadzieją. Inni po dziś dzień obwiniają o „kradzież” głosów Zjednoczonej Lewicy, która z wynikiem 7,55 proc. znalazła się pod progiem, co miało dać zwycięstwo Prawu i Sprawiedliwości. Cztery lata później poskładana od nowa Lewica wróciła do Sejmu. Wraz z nią w roli posła zadebiutował Adrian Zandberg. Każde jego publiczne wystąpienie wciąż ma siłę młota. Ale Razem wraca do punktu wyjścia. Partię opuściły właśnie wicemarszałkini Senatu Magda Biejat i senatorka Anna Górska oraz posłanki Dorota Olko, Joanna Wicha i Daria Gosek-Popiołek. Politycy, którzy pozostali – oprócz Zandberga to Marcelina Zawisza i Maciej Konieczny – są więc w opozycji. Również do Nowej Lewicy. Jaki mają na to pomysł? 

Paulina Matysiak rzuca Adrianowi Zandbergowi rękawicę

„Rozważyłabym kandydowanie na prezydenta Polski. Na razie nie ma takiej propozycji na stole” – zadeklarowała (nie pierwszy raz) w poniedziałkowy poranek na antenie RMF FM Paulina Matysiak. Posłanka z Kutna od miesięcy pozostaje zawieszona w prawach członkini partii Razem i dodatkowo została usunięta z Komisji Infrastruktury.

Z liberałami oczywiście wiele spraw, które interesują lewicę, można załatwić. Albo tak nam się wydaje, że można załatwić, bo też widzimy, że żadnych efektów w tych tematach od wielu miesięcy nie ma – mówi Paulina Matysiak w podcaście „Rzecz w tym”.

Matysiak – nie konsultując się z kolegami i koleżankami – założyła wraz z posłem PiS Marcinem Horałą stowarzyszenie „Tak dla rozwoju”. Choć senatorki i posłanki, które odeszły z Razem, wybrały inną drogę, wszystko sprowadza się do sprawczości. To zarzut wobec własnej partii: tego jej dziś najbardziej w ocenie byłych członkiń brakuje. Choć aktyw obśmiewa argument ze sprawczości, a partia chwali się, że dołączają do niej kolejne osoby, pytanie o sens Razem jest nieuniknione. Zbyt małe, by liczyć się jako opozycja. Mówi się, że to kanapa. Złośliwi Zandberga postrzegają dziś bardziej jako publicystę niż polityka. Uchyla się od roli lidera, Razem ma być kolektywem. Szlachetna idea, ale nie sprawdza się w polityce. Choć nic dwa razy się nie zdarza i trudno mu będzie powtórzyć sukces z 2015 roku, musi się zdecydować: próbować czy robić think tank. 

To nie Magdalena Biejat i cztery odchodzące z Razem parlamentarzystki osłabiają polską lewicę, tylko Adrian Zandberg i jego polityka: za, a nawet przeciw rządowi.

 

„Czy Pani/Pana zdaniem rząd powinien zlikwidować bądź ograniczyć świadczenie 800+?” - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.

Sprawozdanie z wykonania ustawy o pomocy państwa w wychowaniu dzieci za 2023 rok, które trafiło do Sejmu wskazuje, że „program »Rodzina 500+« miał bardzo ograniczony wpływ na dzietność: prawdopodobnie przyczynił się do niewielkiego wzrostu urodzeń w pierwszych latach po wprowadzeniu świadczenia”.

Program 500+ nie przyczynił się do długofalowego wzrostu dzietności w Polsce

Rząd PiS uruchomił program 500+ 1 kwietnia 2016 roku. Program, według deklaracji jego autorów, miał mieć charakter prodemograficzny – jego istotą było wsparcie rodzin wychowujących dzieci wypłacaną co miesiąc kwotą 500 złotych. Początkowo pieniądze wypłacane były rodzinom, które miały więcej niż jedno dziecko, jednak od 1 lipca 2019 roku pieniądze popłynęły również do rodzin jedynaków.

Od 1 stycznia 2024 roku wysokość świadczenia 500+ zrewaloryzowano – i podniesiono do 800 złotych. Obecnie program nosi nazwę „Rodzina 800+”. W 2025 roku realizacja tego programu ma kosztować budżet państwa ponad 60 mld złotych. 

Mimo dużych wydatków – jak wynika z wspomnianego wcześniej sprawozdania – program 500+ a obecnie 800+ nie doprowadził do trwałego wzrostu dzietności w Polsce. W 2023 r. wskaźnik dzietności wyniósł 1,17, czyli spadł do poziomu sprzed wprowadzenia programu „500+”, gdy sięgał on 1,29. Tymczasem, by zapewnić zastępowalność pokoleń, wskaźnik dzietności powinien mieć wartość 2,1. Według danych za 2022 rok, Polska miała piąty najniższy wskaźnik dzietności w UE. 

Krytycy świadczenia wskazują, że w rzeczywistości nie ma on waloru prodemograficznego lecz jest świadczeniem o charakterze socjalnym. I – jako takie – nie powinno być wypłacane wszystkim. W komentarzu opublikowanym na rp.pl Krzysztof Adam Kowalczyk postuluje więc wprowadzenie kryterium dochodowego przy wypłacie tego świadczenia

Obecna koalicja rządząca w czasie kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi 15 października 2023 roku deklarowała jednak, że żadne świadczenie przyznane w czasie rządów PiS nie zostanie odebrane. Utrzymanie świadczeń i wprowadzenie nowych (np. programu „Aktywny rodzic”, tzw. babciowe) oraz rekordowo wysokie wydatki na obronność (w 2025 roku mają wynieść ok. 5 proc. PKB) są źródłem rekordowo wysokiego deficytu w budżecie na 2025 rok (wyniesie 289 mld złotych).  

Sondaż: 52 proc. mieszkańców największych miast chce ograniczenia programu 800+

Uczestników sondażu SW Research dla rp.pl spytaliśmy czy, ich zdaniem, świadczenie 800+ powinno zostać zlikwidowane lub ograniczone.

  • Na tak zadane pytanie 16,1 proc. badanych stwierdziło, że świadczenie powinno być zlikwidowane.
  • 37,6 proc. respondentów uważa, że liczba odbiorców świadczenia 800+ powinna być zmniejszona.
  • 25 proc. badanych postuluje utrzymanie świadczenia 800+ w obecnej formie.
  • 15,6 proc. respondentów chce, aby zostało ono utrzymane i by było podnoszone.
  • 5,7 proc. badanych nie ma zdania w tej sprawie.

Łącznie za likwidacją lub redukcją programu 800+ opowiada się zatem 53,7 proc. badanych. Za utrzymaniem programu lub podniesieniem świadczenia opowiada się 40,6 proc. respondentów. 

Zmniejszenie liczby odbiorców programu za słuszne częściej uważają kobiety (40%) niż mężczyźni (35%). Takie zdanie najczęściej podzielają osoby do 24 roku życia, jak i najstarsi uczestnicy badania (42% w obu grupach). Ograniczenie liczby odbiorców świadczeń popiera ponad dwóch na pięciu respondentów (42%) z wyższym wykształceniem i podobny odsetek (44%) osób z dochodami, które nie przekraczają 3000 zł netto. Zdecydowanie częściej niż pozostali opinię taką wyrażają badani z największych miast (52%) - komentuje wyniki badania Małgorzata Bodzon, senior project manager w SW Research.

Metodologia badania

Badanie zostało przeprowadzone przez agencję badawczą SW Research wśród użytkowników panelu on-line SW Panel w dniach 22-23 października 2024 r. Analizą objęto grupę 800 internautów powyżej 18. roku życia. Próba została dobrana w sposób losowo-kwotowy. Struktura próby została skorygowana przy użyciu wagi analitycznej tak, by odpowiadała strukturze Polaków powyżej 18. roku życia pod względem kluczowych cech związanych z przedmiotem badania. Przy konstrukcji wagi uwzględniono zmienne społeczno-demograficzne.

10
dlaczego (szmer.info)
[–] misk@szmer.info 3 points 7 months ago* (last edited 7 months ago) (1 children)

Czekajcie. Czy ja źle pamiętam, że kiedy Citizen Lab i Apple ujawnili skalę inwigilacji Pegasusem, to Izrael w odpowiedzi zapowiedział blokady eksportu tego typu oprogramowania do krajów autorytarnych, w tym Polski? Kiedy ta decyzja się zmieniła?

[–] misk@szmer.info 1 points 7 months ago* (last edited 7 months ago) (1 children)

Nie będę bronił Chin, ale wystarczy odwrócić mapę i trochę oddalić, żeby zrozumieć, że Chiny były od dawna otaczane amerykańskimi bazami wojskowymi i po części działają odwetowo.

view more: next ›